Wyszukaj to, co Cię interesuje

środa, 30 października 2013

Ulubione kosmetyki kolorowe

Chciałabym podzielić się z Wami sprawdzonymi kosmetykami, a dokładniej opiniami o nich. Nie robię real zdjęć, bo nie mam zbyt dobrego sprzętu, a poza tym chodzi bardziej o kilka zdań nt. produktu, a nie rozbiórka na części pierwsze ;)

Na pierwszym ogień pójdą podkłady ubóstwiane przeze mnie - wodoodporne z Make Up Atelier Paris. 


Używam ich od początku tegorocznego ślubnego sezonu. Upał, nie upał - są świetne. A gdy nałożyłam je na twarz, gdy do mnie pierwszy raz przyszły - to było zupełnie inne uczucie jak przy średniej półce:D Kupiłam od razu duże - 100ml. Na początek dwa odcienie 2NB i 4Y. Nie było akurat 1 i 5. Ale te okazały się wystarczające. Oczywiście nie raz je ze sobą mieszałam. 2Y to taka średnia polska karnacja, 4Y jest bardziej opalony, ale bez przesady. Dla bardziej opalonych miałam inne podkłady, ale w sumie nie bardzo musiałam ich używać, bo rzadko miałam takie trafy. Jakieś dwa miesiące temu domówiłam sobie 1Y i 5Y. Wbrew pozorom nie są one jakieś zółtawe. Powiedziałabym nawet, że 2NB jest bardziej żółty niż 1Y, który jest raczej w beżu.



Razem z kolejnymi podkładami przyszła również paletka 5 cieni z tej samej firmy - T22.  Dość często je używam, bo wiele Panien Młodych stawia na neutralne kolory. Pigmentacja super. Trwałość jak trwałość - nigdy nie miałam z nią problemów, bo używam baz :-)
A teraz bohater letnich imprez - No Sweat Skin! Dzięki niemu buzia się nie poci, co tym samym przedłuża trwałość kosmetyków. Dobre także dla Panów Młodych, którzy nie mają już tak pełnego makijażu jak ich przyszłe żony ;) A potu w dniu ślubu jest wiele - z nerwów, stresu, upału...

Niedawny nabytek - róże Sleek Blush by 3, Lace. Od dłuższego czasu szukałam ideałów. Do tej pory bazowałam na EDM czy Bourjois 33, po drodze mając epizody z innymi, które po jakimś czasie znikały z twarzy. Zapragnęłam z resztą czegoś nowego i większej gamy kolorystycznej. Paletki używam od jakiś 2 tygodni i już ją mogę ocenić bardzo na plus. Pigmentacja, trwałość. Szczególnie przypadł mi do gustu środkowy odcień, Rose Gold, który daje naturalny brzoskwiniowy rumieniec z delikatną poświatą.


Poszukiwania idealnego bronzera mogłyby zakończyć się na W7 Honolulu, ale że używam go tak często, że aż mi się kończy, chyba pokuszę się o Ziemię Egipską. Może ktoś z Was ma porównanie tych dwóch produktów? Wracając do W7 Honolulu - to, że opakowanie słodkie, to już nie jeden raz padało ;) Ja takie uwielbiam, chociaż tylko w równowadze do elegancji (patrz, paletka róży Sleek). Kolor to chłodny brąz, nawet duże ilości nie dadzą pomarańczki na twarzy. Zanim kupiłam, naczytałam się, że bronzer robi plamy. Głupota! Po pierwsze, twarz musi być dobrze przypudrowana, wtedy brązujący kosmetyk rozprowadzimy równomiernie. Po drugie - dobra pigmentacja i nierównomierne nałożenie na pędzel rzeczywiście mogą sprawić kłopoty niewprawionym. Także jeśli dopiero zaczynacie przygodę z Honolulu, spokojnie - lepiej dołożyć barwy, budować intensywność, niż przedobrzyć od początku ;)


Mam nadzieję, że tego typu post podoba się. Myślę, że nie raz będę dodawać informacje o moich ulubieńcach. Nie lubię kupować czegoś dla ładnego opakowania, czy dla chęci posiadania. Zawsze robię dobry research, czytam opinie, oglądam filmiki. Dopiero wtedy podejmuję decyzję. Czy coś kosztuje 15 czy 150zł - bez sensu, żeby się kurzyło, albo psuło makijaż. Także możecie spodziewać się wiarygodnych opinii.


Sklepy, w jakich zaopatruję się w powyższe kosmetyki to:

http://www.charakteryzacja.com
http://folaroni.com/sklep/
http://mintishop.pl/
http://www.ladymakeup.pl/

3 komentarze:

  1. Honolulu najlepszy bronzer jaki miałam, nie sądziłam, że coś za niecałe 15zł może okazać się moim ulubieńcem - a jednak ;) Polecam wszystkim, plam nie robi i daje możliwość budowania koloru ;))

    OdpowiedzUsuń