Przechowywanie kosmetyków - mała zmiana

Czas na przedstawienie tego, o czym pisałam w jednym z poprzednich postów. Mianowicie - przenosiny z kufra do...

Jak widzicie, zakupiłam zwykłą walizkę. Jest to wersja mini, typowa jak na bagaż podręczny, bo nie chciałam targać ze sobą obszernego pudła, szczególnie, że duża wysokość byłaby nieporęczna przy wnoszeniu po schodach. A tak walizka ma mniej więcej taką pojemność jak kufer, a w zasadzie wydaje mi się, że mieści się do niej więcej rzeczy.
Jeśli chodzi o wagę - całość jest lżejsza od kufra, chociaż nie jest to jakaś bardzo duża różnica. Ale przede wszystkim przez wszelkie momenty, kiedy musze przejść ze sprzętem z samochodu do miejsca docelowego, mogę walizkę ciągnąć.
Do swojego kufra doczepiałam kółka, gdy jeszcze nie jeździłam autem, bo nie dałabym rady nosić tego na długie dystanse. Nawet na krótkie czasem ręka mi odpada;) Problemem jednak było to, że kufer + kółka z wysięgnikiem, które do niego przyczepiałam, tworzyły razem konstrukcję, która była zbyt wysoka, aby postawić ją w bagażniku. A wiadomo, jak wyglądają kosmetyki, kiedy  kufer położymy... Za każdym razem musiałabym kółka odczepiać, aby kufer zmieścił się w pozycji stojącej, co trwa chwilę i zwyczajnie mi się nie chce. Tak więc ze względu na oszczędność czasu nosiłam kufer w rękach. I niestety, nawet jeśli to jest kilka metrów, kręgosłup może to na przyszłość zapamiętać.
Teraz nie będę się o to martwić, bo w każdej chwili wyciągam "rączkę" i sobie jadę :D W razie czego to nawet po schodach się wtoczę ciągnąć walizkę za sobą [to za 50 lat, jak już będę malować z trzęsącymi się rękoma:D].

Jeśli zaś chodzi o środek - w kufrze miałam przegródki i wszystko miało swoje miejsce. Jednak np. duże i głębokie przegrody w samym środku kufra sprawiały, że robił się lekki bałagan między podkładami, pudrami i pojedynczymi cieniami. Zanim zakupiłam walizkę, postanowiłam wszystko ogarnąć w kosmetyczki, jakie widzicie na zdjęciach. Są miękkie, więc łatwo było je wrzucać i wyciągać z kufra. To był pierwszy test przed przeniesiem się do walizki - czy kosmetyczki są funkcjonalne? Są! O wiele szybciej mogłam się we wszystkim ogarnąć, a przede wszystkim każda rzecz miała swoje osobne miejsce/grupę, nie trzeba było jej odgruzowywać ze 100 tysięcy innych. Okazało się, że wcale nie ma dużo zabawy z kosmetyczkami i dodatkowo łatwiej jest je wyczyścić niż sam kufer.

Oprócz kosmetyczek, używałam także dwóch małych plastikowych pudełek - w jednym mam kredki, a w drugim duperele typu klej do rzęs, balsam do ust, bazy pod cienie. To już mi się do kufra nie mieściło, więc nosiłam w torebce wraz z pielęgnacją. Teraz mi się mieszczą na luzie.

Najwięcej miejsca zajmuje duży plastikowy pojemnik, w którym trzymam podkłady, naturalne pomadki, róże i pudry. To do tej pory trzymałam w osobnych przegródkach kufra. Tych stosunkowo dużych produktów nie chciałam upychać po 100 kosmetyczkach, więc swierdziłam, ze w jednym większym pudełku będą trzymać porządek.

Jedynym może minusem tego jest, że po rozłożeniu całość zajmuje więcej miejsca niż kufer, ale komfort pracy jest lepszy.
Walizkę mam od tygodnia i przez ten czas dużo pracowałam i mogę powiedziec, że na pewno wszystko jest bardziej przejrzyste. Szybciej można zrobić porządek, o ile udaje mi się nabałaganić, bo organizacja jest super i w zasadzie od razu odkładam wszystko na miejsce, bo tak mi jest wygodniej :)
Swój egzlemplarz zakupiłam w Tesco za niecałe 50zł. Jest to wielkość jak standardowy bagaż podręczny. Rączka wysuwa sie ekspresowo, jest na odpowiedniej wysokości [mam 166cm wzrostu]. Bardzo się cieszę z tej zmiany. Podsumowując - lżej, mniej noszenia, większa przejrzystość i organizacja:-)